Witajcie,
jestem początkującym graczem, mam już za sobą kilka dni gry dopiero elo około 300+ i kilka przemyśleń, którymi chciałem się z Wami podzielić. Proszę o wyrozumiałość i jeżeli czegoś nie rozumiem, o wyjaśnienie:)
Zauważyłem, że ludzie którzy zwykle wygrywają, to osoby, które mają albo dużo czarów niszczycielskich (zadających pojedyncze, lub obszarowe obrażenia), albo niesamowicie wspomagające talie łuty szczęścia. W pierwszym przypadku, są to zwykle bohaterowie przystań, inferno, nekropolia, drugi przykład to twierdza, inferno. W tych taliach można spotkać przeważającą liczbę nisko poziomowych jednostek z tieru (2-4), którymi przytłaczają i z pomocą łutów/czarów likwidują mnie.
Zastanawiam się, bo rzadko kiedy widuje sporo jednostek tieru 5-7, bo zaraz jak taki się pojawi, to jest albo insta-death, albo przejmie nad nim kontrole przeciwnik, albo uziemi go na tyle długo, że stworzenia go zlikwidują zanim czknę. Odnoszę wrażenie, że po prostu nie opłaca się wydawać tyle pkt. na wystawienie takiej postaci, lepiej 2 jednostki z t3, albo t3 i t4, albo t2, t3, t3.... itd. wiecie co mam na myśli:)
Oczywiście wszystko zależy jak Ci podejdą karty i ile czego masz w decku, ale jak się nastawiasz, na dużo niskopoziomowych, to można szybko dobierać karty nie inwestując dużo w pkt siły, mocy czy tego fioletowego znaczka:P i rushować armię t2 o t3, którzy ilością zgniotą przeciwnika przed 10 turą. Najczęściej takie talie wspomagana są przez np pao, lub assasynów
Myśląc o tym wszystkim zastanawiam się, gdzie jest cel w dążeniu do tych t5-7 stworzeń, są po prostu nieopłacalne. Tracisz około 8 'ruchów' bohatera na punkty siły, między czasie dobrze jest zainwestować w łuty lub czary (w zależności czym się podpierasz) i ni stąd ni zowąd okazuje się, że w ręku masz 1-2 karty, większość Twoich stworzeń nie żyje, przeciwnik ma armie stworzeń t2-4 i leje cię jak chce. Nawet jeżeli jakoś wytrzymasz i wystawisz w końcu tego upragnionego t6, to jestem w stanie wymienić z 10 sposobów, jak się go pozbyć w tej samej turze każdą frakcją (z pomocą stworzeń, łutów lub czarów). Często wystarczy nawet jeden czar i kapusta, a czasami to sobie przeciwnik go nawet weźmie w swoje szeregi.
Podsumowując, nie widzę sensu dodawania do decku kart z t5-7, ewentualnie 5, bo po prostu są za słabe. Uważam, że osoby odpowiedzialne za balans, powinny zastanowić się co zrobić, żeby ich ulepszyć, na tyle, żeby taki styl gry (w oparciu o wysoko poziomowe jednostki) również miał sens istnienia.
PS. A i jeszcze jedno, nie zauważyliście, że bohater ma za mało możliwości wybronienia się przed talią OTK? Odczuwam jakby bohaterowie mieli trochę za mało HP.
jestem początkującym graczem, mam już za sobą kilka dni gry dopiero elo około 300+ i kilka przemyśleń, którymi chciałem się z Wami podzielić. Proszę o wyrozumiałość i jeżeli czegoś nie rozumiem, o wyjaśnienie:)
Zauważyłem, że ludzie którzy zwykle wygrywają, to osoby, które mają albo dużo czarów niszczycielskich (zadających pojedyncze, lub obszarowe obrażenia), albo niesamowicie wspomagające talie łuty szczęścia. W pierwszym przypadku, są to zwykle bohaterowie przystań, inferno, nekropolia, drugi przykład to twierdza, inferno. W tych taliach można spotkać przeważającą liczbę nisko poziomowych jednostek z tieru (2-4), którymi przytłaczają i z pomocą łutów/czarów likwidują mnie.
Zastanawiam się, bo rzadko kiedy widuje sporo jednostek tieru 5-7, bo zaraz jak taki się pojawi, to jest albo insta-death, albo przejmie nad nim kontrole przeciwnik, albo uziemi go na tyle długo, że stworzenia go zlikwidują zanim czknę. Odnoszę wrażenie, że po prostu nie opłaca się wydawać tyle pkt. na wystawienie takiej postaci, lepiej 2 jednostki z t3, albo t3 i t4, albo t2, t3, t3.... itd. wiecie co mam na myśli:)
Oczywiście wszystko zależy jak Ci podejdą karty i ile czego masz w decku, ale jak się nastawiasz, na dużo niskopoziomowych, to można szybko dobierać karty nie inwestując dużo w pkt siły, mocy czy tego fioletowego znaczka:P i rushować armię t2 o t3, którzy ilością zgniotą przeciwnika przed 10 turą. Najczęściej takie talie wspomagana są przez np pao, lub assasynów
Myśląc o tym wszystkim zastanawiam się, gdzie jest cel w dążeniu do tych t5-7 stworzeń, są po prostu nieopłacalne. Tracisz około 8 'ruchów' bohatera na punkty siły, między czasie dobrze jest zainwestować w łuty lub czary (w zależności czym się podpierasz) i ni stąd ni zowąd okazuje się, że w ręku masz 1-2 karty, większość Twoich stworzeń nie żyje, przeciwnik ma armie stworzeń t2-4 i leje cię jak chce. Nawet jeżeli jakoś wytrzymasz i wystawisz w końcu tego upragnionego t6, to jestem w stanie wymienić z 10 sposobów, jak się go pozbyć w tej samej turze każdą frakcją (z pomocą stworzeń, łutów lub czarów). Często wystarczy nawet jeden czar i kapusta, a czasami to sobie przeciwnik go nawet weźmie w swoje szeregi.
Podsumowując, nie widzę sensu dodawania do decku kart z t5-7, ewentualnie 5, bo po prostu są za słabe. Uważam, że osoby odpowiedzialne za balans, powinny zastanowić się co zrobić, żeby ich ulepszyć, na tyle, żeby taki styl gry (w oparciu o wysoko poziomowe jednostki) również miał sens istnienia.
PS. A i jeszcze jedno, nie zauważyliście, że bohater ma za mało możliwości wybronienia się przed talią OTK? Odczuwam jakby bohaterowie mieli trochę za mało HP.